Ile was tutaj było :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Ostatnia noc w Paryżu

Wczoraj było tak romantycznie. John był taki słodki. Z dani na dzień mnie coraz bardziej zadziwia. Z nim jestem o wiele dłużej niż z ......!
Nie mogę w to uwierzyć , że dzisiaj to ostatnia noc w Paryżu. Jutro o 12.00 mamy samolot do Los Angeles. Trochę tęsknie za tym miastem, za przyjaciółmi, pracą.
Dzisiejszą noc chciałam zaplanować ja. Razem z Johnem uzgadniałam to przy śniadaniu:
-Skarbie. Więc tak jak ci mówiłam. Z racji tego , że dzisiejsza noc to ostatnia , chciałabym zorganizować nam miły wieczór. Więc pomyślałam  że po prostu pójdziemy na imprezę do najpopularniejszego klubu w Paryżu. Co ty na to? Zgadasz się ?
- Kochanie oczywiście że się zgadzam. A co po tej imprezie ? :D - zasugerował John.
- John ? :*
- No co ? Należy mi się coś od życia.- powiedział śmiejąc się.'
Uśmiechnęłam się i poszłam założyć coś wygodnego :

  


I udałam się na małe zakupy. Chodziłam po sklepach dobre parę godzin. John w tym czasie spotkał się ze starymi kumplami. O to co kupiłam:
Trochę sukienek:









 




 

Spodenki:





Bluzki:



No i oczywiście buty <3 :



 




 





Z zakupów byłam bardzo zadowolona. John nawet się nie zdziwił że tyle kupiłam Dobrze mnie znał.
Wróciłam do hotelu o 18.00. Na impreze mieliśmy iść o 20.00. Zaprosilismy Miza i Kelly.
Nie miałąm dużo czasu więć odrazu się zaczełam ubierać :
Okej jestem gotowa !
-Nikki ile można na ciebie czekać ? Miz i Kelly już są. Chodź szybko.
- Już ide ide. 
Wyszłam z łazienki i ruszyłam w strone Johna.
- Łaał. Skarbie wyglądasz ..
- Tak wiem świetnie . Możemy już iść ? :)
John dał mi buziaka i poszliśmy do windy.
2 minuty potem bylismy na dole. Czekali tam na nas Miz i Kelly.
- Hej wam.
- Hej.
Przywitalismy się i pojechaliśmy limuzyną do najlepszego Clubu w Paryżu.
W samochodzie ja rozmawiałam z Kelly a John z Mizem.

Jesteśmy na miejscu. Club wygląda wspaniale. Chłopcy wiedzieli co najlepsze. Weszliśmy do środka. Tu też niczego sobie. Fajny parkiet i wystrój. Podeszliśmy do baru zamówić drinki. Noc zapowiadała się świetnie.


Impreza udana ! Przetańczyliśmy całą noc. Razem z Johnem wróciliśmy do hotelu około 6.00. Byliśmy padnięci. Odrazu poszliśmy spać.


Obudziły mnie promienie słońca. Miałam kaca. Ale no nic tak bywa. Spojrzałam na zegarek 

                        11.00!!!!!!!

- John !!! Wstawaj spóźnimy się na samolot ! Już 11.00!
- Która ??
- 11.00!
Szybko zerwaliśmy się z łóżka i zaczeliśmy się pakować. Wszystko działo się bardzo szybko. Po spakowaniu wskoczyłam do łazienki się ogarnąc. Załozyłam to :
Wyskoczyłam z łazienki. Była 11.25! Nigdy tak szybko się nie ubrałam.
John powiedział :
-Okej wszystko mamy idziemy.

Zaczełam się smiać:
- Hahahhahaha. 
-Czemu się śmiejesz ? Jeszcze chwile i nie zdąrzymy na samolot! 
Biedny John nie wiedział o co chodzi:
- Tak zamierzasz wyjść ?
Spojrzałam na jego nogi. John był tak nie ogarnięty żę zapomniał założyć spodni .
- Haha. No okej . Jak założe spodnie to idziemy.
Uśmiechnełam się do niego :)

Jest 11.35. Na lotnisko dojedziemy za około 20 minut. Mamy szanse ! Może zdąrzymy.

20 minut puźniej...
Jesteśmy już na lotnisko w pośpiechu biegniemy w strone samolotu. Miałam szpilki więc nie mogłam biec tak szybko. John wziął mnie na ręce i szybko pobiegliśmy.

Udało się właśnie wsiadamy do samolotu :)
Nie ma to jak ciekawe zakończenie urlopu :)                  

Brak komentarzy: