Ile was tutaj było :)

sobota, 7 września 2013

Z najwspanialszym ♥

Życie jest wspaniałe ~! ♥ - powtarzałam sobie każdego dnia. Miałam wszystko czego prawdziwa kobieta by pragneła. Dobrą pracę , pieniądze , wspaniałego człowieka u swojego boku. Właśnie to ten człowiek - John- sprawiał , że wszystko nabierało sensu. Dzięki niemu każdego dnia na moich usatch pojawiał się uśmiech , on sprawiał że najgorszy dzień w moim życiu stawał się najwspanialszym dniem. A wszystko to zawdzięczam jemu. Najlepszemu człowiekowi na świecie ♥

Teraz musiałam się nim opiekować. Ostatnio miał wypadek w pracy. Nabawił się kontuzji łokcia. Ma zwolnienie z pracy na około 4-6 miesięcy. Wiem jak bardzo kocha swoją pracę. Postanowiłam , że pomogę mu by te 6 miesięcy szybko minęły .

Obudziłam się skoro świt. Była chyba 6.15. Odwróciłam się i spojrzałam na Johna. Był taki słodki. Kochałam się na niego patrzeć gdy śpi. Zawsze gdy na niego patrzyłam na moich ustach pojawiał się uśmiech, a serce waliło mocniej. Wiedziałam , że on to ten jedyny , ten z którym chcę przejść całe życie.

Przybliżyłam się do niego . Delikatnie , ręką głaskałam go po policzku. Następnie nachywliwszy się , pocałowałam go w policzek. Usiadłam na łóżku i ubrałam koszulkę Johna. Poszłam do łazienki . Wzięłam prysznic , wysuszyłam włosy . Potem poszłam do garderoby po jakieś ubrania . Na dworze nie było już tak gorąco. Nadchodziła jesień. Ubrałam to :

  
Potem lekki makijaż. Nie malowałam się wyzywająco . John kiedyś powiedział , że malując się zasłaniam to co jest najpiękniejsze. Więc dostosowałam się i zaczęłam się malować mniej wyzywająco. No chyba , że w razie ważnego spotkania itp. :)  

Następnie pojechałam do sklepu kupić coś na śniadanie. John musi teraz się zdrowo odżywiać. 15 minut i byłam na miejscu. Wzięłam wózek i zaczęłam brać potrzebne produkty. 

Zrobiwszy zakupy wróciłam do domu. John jeszcze spał . Była dopiero ledwie 7.30. Zabrałam się do robienia śniadania. Zrobiłam owocową sałatkę , jajecznicę , tosty z dżemem , nalałam sok . Wszystko już pięknie leżało na stole. Gdy skończyłam poszłam poprawić makijaż . Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam , że John otwiera oczy . :

- Dzień dobry skarbie ;* Obudziłam cię ?  - jednym ruchem zbliżyłam się do łóżka , na którym spał John.
- Niee sam się obudziłem. Która godzina ?
- Jakoś około 8.00. - powiedziałam kładąc się koło Johna.
- Co się stało , że ty już wstałaś a jest zaledwie 8.00 ? Czasem o 10.00 trudno cię ściągnąć z łóżka .
- Bardzo śmieszne. Ale dzisiaj musiałam wstać wcześniej. Pojechałam do sklepu , zrobiłam zakupy . Na dole czeka już na ciebie śniadanie .
- No nie ! Nawet zrobiłaś śniadanie ? Gdzie jest Nikki co z nią zrobiłaś ? - powiedział rozbawiony John. 
- To już nie mogę od czasu do czasu wstać wcześniej i zrobić śniadanie ? Ty tak samo byś się o mnie troszczył .
- Pewnie tak .
- Więc wstawał i schodź na śniadanie. A jak z łokciem boli cię ? Może coś mam zrobić ?
- Okej już wstaje  a z łokciem dobrze . Prawie nie boli dam sobie radę .
- Na pewno ?
- Tak . Nie martw się Nikki i tak traktujesz mnie jak małego chłopca. 
- I będę tak traktować dopóki nie wyzdrowiejesz .  A teraz ubieraj się .
- Dobrze mamo . - zażartował John .
- Śmieszne :D - powiedziałam przytulając się do Johna . 

Chwilkę potem oboje wstaliśmy i zeszliśmy na śniadanie. Johnowi chyba smakowało. Potem pozmywałam naczynia. Johna w tym czasie wysłałam na kanapę by pooglądał telewizję. Oczywiście oglądał sport. Przysiadłam się do niego. Wspólnie oglądaliśmy hokej. Grała ulubiona drużyna Johna Boston Buins . Następnie nasunął się temat co dziś robimy. Była dopiero 10.00. O 15.00 miałam razem z Brie i Danielem jechać do cukierni wybrać tort dla Daniela , który miał obchodził dziś swoje urodziny. John nie mógł jechać ponieważ  w tym czasie miał przyjść do niego lekarz a potem rehabilitant . Biedny John . Nie chiałam iść bez Johna ale Brie i Danielowi było by przykro . Postanowiliśmy iść na spacer. Nic tak nie dotlenia jak spacer na świeżym powietrzu. 

Spacerowaliśmy i spacerowaliśmy. Z Johnem mogłabym iść na koniec świata i jeszcze dalej ♥
Śmialiśmy się , robiliśmy zdjęcia , bylismy na zakupach . Nawet nie zauważyliśmy jak ten czas szybko zleciał . Dochodziła 14.00. Zaczeliśmy wracać. 

John został w domu a ja pojechałam do Brie . Razem z Danielem już na mnie czekali. Wspólnie wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do cukierni. Tam każdy wybrał coś dla siebie. Wszystkiemu towarzyszyła miła atmosfera .: 



 
 

Około 18.00 wróciłam do domu. Zdjełam buty , torebke położyłam na swoim miejscu. 

- John już jestem. John ? - on nie odpowiadał. 

Trochę się przestraszyłam. Nie było go w kuchni , w salonie . Poszłam do sypialni. Uspokoiłam się gdy zobaczyłam śpiącego Johna. Pewnie był tak zmęczony po rehabilitacji że zasnął. Przykryłam go kołdrą . Poszłam do łazienki przebrać się w coś wygodnego , zmyłam makijaż i wróciłam do sypialni. John nadal spał. Dyskretnie położyłam się na łóżku. Przykryłam sie kołdrą i przytuliłam się do Johna . Kochałam ten moment . Wtulona w Johna czułam się taka bezpieczna. Odchyliłam głowę zobaczyć czy nie obudziłam Johna. Niestety on już miała otwarte oczy.

- Obudziłam cię przepraszam.
- Nic się nie stało. Jak tam przyjęcie się udało ?
- Tak ale z tobą było by przyjemniej .
- Miło słyszeć. 

Leżelismy tak chwilę . Przytuleni , patrząc się na siebie. Potem leżeliśmy bliżej siebie . Nasze usta były blisko aż w końcu się zetknęły . Zaczeliśmy się powoli ale namiętni całować . To było coś niesamowitego . Chwilę potem znowu się do siebie przytuliliśmy zasypiając ♥

            

Brak komentarzy: